Beata Balogová
Kornélie
Przeł. Izabela Zając
Książkowe Klimaty
ISBN 978-83-66505-67-4
Czy lubicie książki, w których opowieść gra pierwsze skrzypce? To mnie w epice zawsze pociągało - możliwość snucia opowieści, wymyślania, konfabulowania do woli. Opowiadanie świata daje szansę stwarzania go nowo i bez końca. Beata Balogová w swoich Kornéliach wiele miejsca poświęca przekazywaniu historii i ich tworzeniu. Choć to jedna z tych książek, po których niczego nie oczekiwałem, otrzymałem powieść przynoszącą spokój, pełną pięknego języka i klasycznej narracji - całość zbudowana tak, by nie rozpraszać czytelnika, który ma poczuć opowieść.
Powieść skupia się na kilku pokoleniach kobiet mieszkających w Jabłonowej Panicy, niewielkiej wsi na pograniczu słowacko-węgierskim. Kobiety z tej rodziny cechuje niezwykła siła, znajomość ziołolecznictwa, szacunek do przyrody i dar opowieści - wiąże się z tym także cena: mężczyźni pojawiają się na krótko, szybko odchodząc lub umierając. Kobiety przekazują sobie także imię Kornélia, w każdym pokoleniu musi pojawić się jedna; z imieniem łączy się odpowiedzialność, gdyż trzeba mieć siłę, by je udźwignąć. Świat, który sobie wykreowały (opowiedziały), przepełniony jest przesądami, duchami i mocą drzemiącą w rzeczach i przeszłości.
Jabłonowa Panica została przez autorkę zarysowana w niemal mityczny sposób - częściowo jako arkadyjska kraina z magicznym ogrodem, a częściowo miejsce głębokiego smutku, naznaczonego wieczną stratą - tą, która przyszła i tą, która dopiero ma nadejść. Narratorką powieści jest Alma, wnuczka Mamaki, czyli Kornelii Drugiej, opowiadająca historie swoje, kobiet ze swojej rodzinny i innych ludzi. Nie została Kornelią, bo przedwcześnie przyszła na świat i mogłaby nie poradzić sobie z tym brzemieniem.
Balogová napisała książkę, w której bardzo zręcznie zostały wplecione motywy związane z historią Słowacji po 1945 roku, a zwłaszcza słowacko-węgierskiego pogranicza. Znajdziemy tu kolektywizację i represje ze strony partii komunistycznej, próby zachowania swojego języka (mieszkańcy wsi mówią po węgiersku, nie po słowacku), zrozumienie własnej tożsamości, rozpad Czechosłowacji czy wprowadzenie ustawy o ochronie języka słowackiego. Każdy z tych tematów został jedynie muśnięty, wprowadzony tak naturalnie, że łatwo można go przeoczyć pomiędzy kolejnymi historiami. Każdy z tych tematów został jedynie muśnięty, wprowadzony tak naturalnie, że łatwo można go przeoczyć pomiędzy kolejnymi historiami.
Kornélie czytało mi się nad wyraz dobrze – to w dużej mierze zasługa klasycznego stylu i nieśpiesznej narracji, ale przede wszystkim bardzo czytalnego, smacznego przekładu Izabeli Zając. Jedyny problem, jaki miałem z prozą Balogovej, to swoista powaga, niemal pomnikowość kolejnych postaci. Im bliżej końca książki, tym bardziej mi bohaterowie ze swoją mądrością, przemyśleniami i pięknymi zdaniami ciążyli. Niemniej autorce debiutującej - Balogová ma ogromne doświadczenie w branży dziennikarskiej, lecz to jej powieściowy debiut - udało się napisać przemyślany i interesujący tekst.
niehalo
Dziękuję
<a href="Kornélie - Balogova Beata (bonito.pl)" rel="follow">
"Kornélie”</a> do kupienia na Bonito
W ramach wyzwań: Przeczytam 120 książek w 2024 roku – 59/120; Mierzę dla siebie – 2,8 cm; 304 stron; Wielkobukowe alfabetyczne bingo – K; Wielkobukowe okładkowe bingo – okładka w pastelowych kolorach; Wielkobukowe minibingo – tytuł zawierający imię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz